poniedziałek, 15 lipca 2013

Lubomirski i Husarze - mini diorama

W ramach odpoczynku od malowania mojej armii Imperium Osmańskiego postanowiłem zrobić sobie mały przerywnik i przygotować niewielką dioramkę do postawienia na półce, dla ozdoby. Ostatecznie pomysł przerodził się w stworzenie prezentu urodzinowego w formie niewielkiego podarku. Poniżej kilka fotek dokumentujących poszczególne etapy prac i efekt końcowy.

Pod pędzel poszedł Lubomirski w towarzystwie dwóch Husarzy. Modele po przygotowaniu do malowania prezentowały się tak (w tle podstawka dla figurek):



Malowanie koników rozpocząłem od zwyczajowego już u siebie wymalowania sierści washami po jasnoszarym podkładzie. Do malowania sporej części elementów figurek dobrałem kolory niebieski i czerwony - zamiarem było utrzymanie jednolitości modeli. Oporządzenie koni nie jest specjalnie zdobione. Niestety zabrakło mi czasu na dodatkowe fajerwerki.






Jeźdźcy stanowili pewien problem. Właściwie dotyczył on modeli Husarzy. Lubomirski był świetnie odlany, z nim nie było problemów. Natomiast Husarze musieli pochodzić z dość zużytej już formy. Detale nie były zbyt ostre. Modele wymagały sporo pracy, jeśli chodzi o przygotowanie do malowania. Przy czym wiedziałem, że część elementów będę musiał ratować malowaniem. Mam nadzieję, że się udało. Sporym wyzwaniem było pomalowanie skór gepardów. To było dla mnie coś nowego. Malowałem właściwie na czuja, ale chyba się udało. Zresztą ocenicie sami.







Tak prezentują się gotowe modele. Na tych fotkach można przyjrzeć się skórom gepardów, o których wspomniałem wyżej.






Tutaj modele uzupełnione o proporczyki, które w tym kształcie są istną masakrą. Równe ich wycięcie i sklejenie graniczy z cudem. Bez malowania się nie obeszło. Niestety na krawędziach widać nierówności, z którymi nic już nie zrobię.





Teraz podstawka. Na jej krawędziach było sporo wolnej powierzchni. Szkoda było jej jakoś nie zagospodarować. W internecie pełno jest informacji, że umieszczona tam sentencja jest mottem Husarii. Kolega Kadrinazi (dzięki za informacje) uświadomił mnie, że tak nie jest. Jednak i tak postanowiłem ją wymalować, bo wydaje mi się, że świetnie oddaje ducha Husarii. Może jest to element kontrowersyjny - jeśli tak, to będziecie musieli się z tym pogodzić. ;)
Samo malowanie napisu było bardzo trudne. Sam szkic ołówkiem nie był może jakoś bardzo wymagający, ale równe namalowanie liter chyba mnie przerosło. Napis nie jest zbyt równy. Przedstawiona forma poniżej nie jest właściwie ostateczna. Zrobiłem wiele drobnych poprawek, ale nie chciało mi się już strzelać dodatkowych fotek.







Powoli zbliżamy się do końca. Modele trafiły na podstawkę. Tu też nie obeszło się bez przebojów. Koncepcji ich przyklejenia było kilka. Oczywiście pomysły przychodziły przeważnie już po przyklejeniu modeli, co wiązało się z ich kilkukrotnym odrywaniem.






Pozostało wykończenie podstawki. Najpierw ziemia...



Potem jej malowanie...





A na koniec posadzenie zieleni. Tak prezentuje się efekt końcowy.











I to tyle. Pozostaje pytanie, czy prezent się spodoba? :)